Kiedyś było tak inaczej...
Stoję w kuchni, krojąc chrupiące bułeczki , kiedy staje za mną i obejmuje kładąc twarz na moich plecach. Odwracam się, trwamy tak przez chwile przytuleni w mroku budzącego sie dnia.
Trzymam ją w ramionach, taką ukochaną.
Nie wiem czym zasłużyłem sobie na na ten gest.
W drzwiach całujemy się w usta. To może tylko oznaczać upadek z wyjątkowo wysokiej drabiny.
Zawsze tak jest.
2 komentarze:
a kto kogo zepchnął?
Czy to ma aż takie znaczenie skoro oboje znaleźliśmy się na ziemi. Ale skoro chcesz wiedzieć to raczej ja spychałem mocniej.(choć bez złych intencji)
Prześlij komentarz