9 stycznia 2007

Pabadam

Siedzę sobie przy swoim komputerze, zastanawiając się, czym by się tu się właściwie zająć, a nie ukrywam, że jest przynajmniej kilka spraw które, zaczynają być co najmniej naglące. No i jak zwykle w takich chwilach, zamiast zająć się czymś konkretnym, zaglądam na mój ulubiony blog. W głośnikach Yonderboi – Pabadam (czyli muza zdecydowanie słoneczna i tchnąca optymizmem), i proszę, są ludzie szczęśliwi, jedno proste zdanie "Czy można komuś za mało razy powiedzieć że się go kocha?" rozświetla mrok nad moją głową. Ktoś tam gdzieś jest szczęśliwy, to zawsze rodzaj fenomenu, miłość, pomiędzy dwojgiem ludzi, para odnaleziona pomiędzy miliardami szarych istnień... Robi się błogo i przyjemnie, tak te słowa harmonizują z pabadam płynącym z głośników. Trwa to chwilę, która gaśnie, i znika i właściwie to jest mi znów, smutno, może nawet bardziej niż przedtem. Stało się coś? Posmutniałeś. Pyta mój co-worker, nie nic, odpowiadam, starając nie widzieć jej ciepłego uśmiechu. Naciskam Repeat button, niech mi jeszcze pogra te pachnące szczęściem pabadam. I ja kiedyś, też byłem zakochany....

"Czy można komuś za mało razy powiedzieć że się go kocha?" nie, nie można , a mimo to, ja właśnie tak zrobiłem... i tak tego żałuje...

Brak komentarzy: