18 stycznia 2007

Sen

Niezmiernie rzadko coś mi się śni. Chodzę spać późno, dopiero wtedy gdy utrzymanie otwartych powiek jest wysiłkiem zbyt wielkim. Na ogół zasypiam w tej samej chwili w której przyłożę głowę do poduszki. Zamykam oczy, a kiedy po sekundzie je otwieram, jest już rano. Na ogół, bo czasami noce ciągną się w nieskończoność, przeplatane snami pełnymi grozy, strachu i bólu.

A dzisiaj była noc jednego snu. Takiego, co to przychodzi nad samym ranem. Pomiędzy dzwonkami budzika.
Obraz ekranu komputerowego, jedynka przy komentarzu, ucisk w gardle, jak zwykle. Klikam, komentarz wyjątkowo długi, od mojej jedynej stałej czytelniczki, trzy akapity. Czytam i budzę się w dokładnie w tej samej chwili, w której kończę. Prze oczami mam wciąż tekst, ale wszystko, co pamiętam, to tylko początek drugiego zdania: „Obniżasz poziom...’’ Więc to mnie męczy. Takie myśli kłębią się w uśpionym mózgu, pozbawionym kontroli woli.
To zły znak, musze pamiętać, piszę tylko dla siebie.

Brak komentarzy: