5 stycznia 2007

Casual Friday

Przynajmniej można oko nacieszyć. Obcisłe dżiny do bioder. Pępki na wierzchu i bluzeczki tak cieniuteńkie. Kontempluje krągłość biustów i jestem dzisiaj w zdecydoeanie dobrym humorze. W czasie lunchu idę do fryzjera, a własciwie pani fryzerki. Zdecydowanie mój typ 170/45. Czuję się teraz bardzo przystojny.

Wczoraj wieczorem usadła na kanapie wyciągneła nogi i oparła stopy na moim udzie. Spytała, co w pracy? W pracy niewiele się ostatnio dzieje, ale opowiedziałem jej historię z przed paru dni, żeby nie mówić, że nic. Śmieje się, chyba szczerze.
- A kiedy przyniesiesz zdjęcie jej dziecka?
- Mówiłem ci 100 razy, nie jest podobne do mnie.
- Dobrze, ale przynieś zdjęcie.
Będe musał pokazać jej te zdjęcia. Obiecuje to już od trzech miesięcy. Nie patrzy na mnie, a jej wzrok ucieka gdzieś w dal. Kładę dłoń na jej stopach, a ona nie chowa ich pod siebie.
I tak sobie siedzimy oglądając telewizje.

Brak komentarzy: