17 grudnia 2006

Mój drugi raz (z kobietą) cz. 1

Mój drugi raz, bo pierwszy raz, to historia zbyt długa i skomplikowana by streścić ja w kilku słowach.
Jak miała na imię, nie pamiętam, czy dlatego, że zapomniałem? Nie, to Piotrek nazwał ja Pięknością Średniowiecza i tak już pozostała w mej pamięci. Lato, schyłek wakacji dzień moich urodzin siedemnastych. Ja o złamanym sercu, (to ta historia, co to zbyt długa by ja opisać). Wieczorne ognisko bawimy się śpiewamy pijemy wino, pełno ludzi co ich nawet nie znam. Piotrek nigdy nie miął problemów w nawiązywaniu kontaktów, zlazło się tu pewnie całe pole campingowe. Jest późno coraz później alkohol się kończy, ognisko dogasa i robi się chłodno, chodzimy do namiotu zarządza Piotrek, dla tych nielicznych, co się jeszcze ostali to wezwanie do zakończenia imprezy zostaje nas jeszcze pięcioro: Piotrek, ja, jego dziewczyna Monika, jakiś kolo I dwie panienki. Gram na gitarze a Piotrek wyciąga jeszcze pól litra, ach ten Piotrek trzymał je aż do dzisiaj, chętnych do picia niewielu, ja kolo Piotrek i jedna z dziewczyn. Polewają mnie najwięcej, jestem przecież solenizantem, teraz już naprawdę pijanym. Gadamy śmiejemy się, grać na gitarze już nie mogę. Ta, co też pije siedzi obok mnie. Szorty, koszulka bez rękawów, obcisła, biust pod nią nieco sprasowany. Patrzę na jej nagie ramie, skóra na nim taka gładka, takie to ramie kobiece pochylam sie namiot wiruje glosy i śmiech zlewają się w jednostajny szum, dotykam ustami delikatnej skory, odpycha mnie śmiejąc się, ale odpycha tak jakby nie odpychając a przyciągając. Prostuje sie niby odepchnięty, a przecież przyciągnięty. W tej samej chwili jakby ktoś nagle z powrotem rozkręcił muzykę. Cos mówi, wplata rękę w moje włosy, przyciąga cos tłumacząc do ucha. Teraz jest naprawdę późno, koleś z dziewczyna już poszli Monika zbiera sie do odejścia, Piotrek, chodzimy już do namiotu, chce isc spać. A ona co zostaje? Nie jestem już tak pijany jak dwie godziny temu. Nie mogę też tu siedzieć jak palant. Ujmuje jej dłoń, zgaś lampkę mówi. (a, po co mam ja gasić, myślę), ale gaszę, rozpina mi spodnie i suwak rozporka. A co ja mam robić, jestem facetem powinienem przejawić jakaś inicjatywę, wiem, ze powielam jej pomysły, nie czuje sie z tym dobrze, ale mimo to rozpinam guzik od jej szortów, unosi biodra do góry, ze co, mam je zdjąć!? Dobra zdejmuje, zostają jeszcze majtki. Nie opuszcza bioder, jakby jeszcze na cos czekając. Chyba żebym zdioł i majtki. Serce wali mi tak, ze z trudem łapie oddech. Czuje ze inicjatywa zupełnie mi uciekła. Ściągam jej majtki I Nie pozostaje nic innego jak tez sie rozebrać. Ona w tym czasie pozbywa sie koszulki. Jesteśmy oboje kompletnie nadzy. znowu czekam na jej ruch, bo właściwie, nie wiem co robić. Nie musze długo czekać, bo przywiera do mnie cala powierzchnią ciała, nasze usta spotykają się, a jej ręka ląduje na moim do bólu nabrzmiałym członku. Z miejsca obciąga skórkę, i zaczyna go miętosić jakby jeszcze za mało stał. A gdzie ta słynna gra wstępna myślę…

Brak komentarzy: