21 grudnia 2006

Dwa dni do świąt

Jak zwykle rano jestem w drodze do naszego małego sklepu po świeże bułeczki. Godzina 7:00, jest mokro ale nie pada. Wystawa migocze kolorowymi lampkami, jest nieprzyzwoicie ciepło, pachnie wiosną. Mimo czterch godzin snu nie czuje zmęczenia. Zastanawiam sie nad red bulem, właściwie nie jest mi potrzebny, ale co szkodzi mieć go pod ręką. Do świąt dwa dni, jak ja nie lubie tej pory roku. Właściwie nie czeka mnie dziś nic niemiłego, żadnych spotkań, nic pending, no może poza jednym telefonem, (odkładam go już od dwóch dni). Więc kurwa czemu, czuje się jakbym grzązł w chodniku po kolana.
(...)
3:00 PM dzień prawie za mną. Mamy wódkę na recepcji - prezent od telekomunikacji. Czy ja nie przesadzam z tą depresją? Świat nie jest taki zły...

Brak komentarzy: