12 stycznia 2007

Mój blog

To nie mój blog został odkryty dwa dni temu, mój, jest znany jest od dawna.

To dlatego, że pustkę wewnątrz siebie nieświadomie przelewam na papier. Czego się spodziewałem, że mogę to ukryć. Wieje stąd nudą. Tu nie ma treści, proces pisania kończy się na naciśnięciu klawisza. Jestem ja, palce i klawiatura, dalej nic. Słowa zamieniają się w rzędy nieczytelnych znaków. Dokładnie tak jak u bezdomnego z Centralnego. Przecież wiem o tym.

Żałuje, że podpisałem się kiedyś swoim log-inem. Nie wiedziałem, że jest on linkiem do profile, nie zrobiłem tego już na żadnej innej stronie.
(...)
Nie, to nieprawda nie żałuje, suchość w gardle, zawsze kiedy widzę jedynkę przy komentarzu jest tego warta. Niezależnie od treści.
(...)
Jestem rzędami liter, być może czytelnymi tylko dla mnie, a może tak oczywistymi, ze czytać się ich nie chce. Piszę dla siebie, kto chce czytać, czyta. Wartość zdań ciosanych siekierką nie ma znaczenia. Ważny jest sam proces. Pustka z mich piersi spływa przez palce do komputera i zamienia się w słowa. Ale słowa coś znaczą, ułożone w zdania ukazują swoją genezę. Ale ja się tym nie przejmuje, bo pisanie, daje poczucie pozornego wypełnienia, a pozory to dla mnie aż nad to.

Może wierze, że kiedyś usiądę przy komputerze, przeczytam swój blog od początku do końca i w tej plątaninie słów ujrzę siebie, takiego jakim jestem naprawdę i może łudzę sie, że będzie to ktoś inny, ktoś, kogo nie znam i istnienia nie podejrzewam.

Dlatego, tak ważne jest, by nie przedostało się tu, choć jedno słowo kłamstwa.

W drodze do pracy kupuję pączki dla dziewczyn, robię to czasami, czemu akurat dzisiaj? Może jednak tkwi we mnie gdzieś głęboko ukryte pragnienie akceptacji? Eee.. nie oszukujmy się, tkwi i to wcale nie głęboko.

Brak komentarzy: