26 marca 2007

Świat wirtualny

Podobno największym powodzeniem cieszą się filmy pornograficzne, z udziałem aktorek, powiedzmy, nie pierwszej młodości. Dzieje się tak dlatego, że najliczniejszej grupie odbiorców tego typu twórczości najbardziej przypominają one, ich własne żony. To by się zgadzało, mężczyźni pozbawieni są wyobraźni. Nie odwiedzają ich wirtualne kochanki. Potrzebują kobiet z krwi i kości.

Na przykład, moją towarzyszką nieudolnych prób ucieczek przed samotnością, nigdy nie była co-worker, chociaż jest ładna, inteligentna, przepełniona sexem, a rąbek jej stringów wywołuje niespodziewane skojarzenia.

Mimo to dziś rano zawołałem na pomoc zjawę o bladym ciele przyodzanym w czarną jedwabną koszule, zgrabną, choć nie o figurze super modelki. Jej obraz utkany tylko i wyłącznie ze słów, był jednak tak materialny, jakbym ją znał od dawna i dobrze. Czułem jej oddech na policzku i bliskość ciała, nie dotykała mnie nie pieściła, może dlatego, że nigdy nie doświadczyłem jej pieszczot.

Siedziała tylko, zwinięta w kucki z kolanami pod brodą. Pamiętam złączone stopy, szczupłe dłonie i wyimaginowaną gotowości by mnie przytulić. Byłem brutalny, nie przedłużałem przyjemności... jeszcze mógłbym chcieć żeby wpadała częściej...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

uważaj ....... bo marzenia czasem się spełniają:)