6 marca 2007

Mój pierwszy raz (z kobietą) cz 4

Alkoholu już nie ma, a wiec impreza wkracza w etap wysupływania z kieszeni ostatnich drobnych, wzajemnego pożyczania sobie pieniędzy i przypominania o starych długach, no i na koniec wycieczki na metę. To będzie zadanie dla mnie. To zawsze ja jestem tym najbardziej zdeterminowanym, akoholem, który za punkt honoru ma obudzić się w kałuży własnych wymiocin. Wszyscy to wiedzą, więc patrzą na mnie wyczekujaco... i z nadzieją. Tak to dobry pomysł, podświadomie czuje, że powinienem stąd wyjść pod jakimkolwiek pozorem.

Tym razem z zakupem wódki nie ma jakiegokolwiek problemu. Nie spiesząc się wracam opustoszałymi ciemnymi podwórkami. Co się dzieje z moim kręgosłupem moralnym? Hej, przecież ze mnie jest równy koleś. Przyjaźń przede wszystkim. Dziewczyna kumpla z kapeli jest niedotykalna. Tak, n-i-e-d-o-t-y-k-a-l-n-a... Jasne. Przyszedłem tu nachylać się wódki, pożartować z kolesiami, a nie robić słodkie oczy do dziewczyny najlepszego kolegi.

Jestem z powrotem, czeka na mnie spragnione i rozgorączkowane brakiem napitki kółko alkoholowe. Polewamy, no nie wypada, nawet jej nie zaproponować drinka. Pali papierosa na balkonie wygląda jakby na mnie czekała. Sączymy razem wódkę z ptysiem. Opowiada jak go poznała, niewiele mnie to obchodzi, ale słucham. Nie mam już fajek.
- Chcesz maszka?
Wyciąga rękę z papierosem, a kiedy pochylam się w jej kierunku cofa dłoń, a ja podążając za ustnikiem papierosa niemalże przewracam się na nią, no tak jestem pijany, i to pijany nieźle. Śmieje się ze mnie. Obejmuje ją odzyskując równowagę, nasze głowy są tak niebezpiecznie blisko siebie. Boże, co się ze mną dzieje. Idziemy zatańczyć?. Trochę ruchu na pewno mi nie zaszkodzi. Skąd we mnie taka cholerna potrzeba przytulenia się do niej. Tańczymy, jest lepiej, ale tylko do następnego wolnego kawałka. Znów wisi na mnie, z ramionami zarzuconymi na szyje. Jest ciemno, wiele osób, już poszło, zastali tylko ci najbardziej zatwardziali imprezowicze, nasze policzki dzielą teraz tylko milimetry. Dlaczego tak musi być, dlaczego nie mogą po prostu się zetknąć. Nie wiem skąd, ale wiem, że one tego chce, a może wcale nie wiem, może to tylko ja tak tego pragnę... Przekręcam głowę i nasze usta stykają się, ot tak po prostu... Mój puls skacze tak gdzieś do 200 uderzeń na minutę a łomot własnego serca zagłusza nawet rozkręconą na maxa muzykę.

Brak komentarzy: