21 lutego 2007

Mój pierwszy raz (z kobietą) cz 3

Jasne, że nie mam nic przeciwko temu. Trącamy się szklaneczkami, wypija małego łyka. Ma na sobie bawełniana koszulkę z długimi rękawami, które podwinęła do góry, w dekolcie widać dobry kawał biustu. Ma duże piersi, i nie ma stanika, przez moment wyobrażam sobie ich twardość, i natychmiast odganiam te marzenia. Opowiada o szkole, chodzi do liceum cukierniczego, nie miałem pojęcia, że takie istnieje. Ma teraz praktyki w Forum. Nie staram się specjalnie śledzić, co mówi. Bardzo głośna muzyka utrudnia rozmowę
- Zapalisz?
Wyciąga paczkę zefirów, kiwam głową. Wyjmuje jednego, podaje jej ogień, zaciąga się i podaje mi papierosa. Biały filtr z kreską czerwonej szminki, wkłada mi go do ust, przez moment czuje wargami dotyk koniuszków jej palców. Nagle stwierdzam, że jestem pijany. Siedzi tak blisko mnie, wystarczy żebym się pochylił, a nasze policzki zetknęły by się. Wciągam dym, nie odrywa ze mnie wzroku. Zastanawiam się, co widzę w jej oczach. Czuje dotyk dłoni na szyi, śmieje się pociągając kosmyk moich włosów. Obejmuje ją w pasie, nie chce żeby spadła.
- O czym tak myślisz?
- O ładnych dziewczynach
- Widzisz tu jakieś?
- Wiedzę, jedną, ale bardzo ładną
Alkohol zdecydowanie dodaje mi odwagi.
- Zatańczymy?
Tak teraz nie mam nic przeciwko tańcowi, w tej chwili taniec to moja druga natura. Moje ciało jest idealnie posłuszne mojej woli, każdy ruch jest perfekcyjnie wymierzony z dokładnością, do setnych części milimetra. Tańczymy, idzie coś wolnego. Zarzuca mi ręce na szyje. Nie spodziewałem się takiego gestu. Wtuleni w siebie płyniemy w takt muzyki. Nie wiem skąd odkrywam w sobie tony ckliwości. Chciałbym by ten taniec nigdy się nie skończył...

Brak komentarzy: