6 listopada 2006

NIe był to udany...

Nie był to udany weekend, czyżby, włśnie teraz kiedy postanowiłem podzielić sie ze światem swoim chorym życiem seksualnym, samogwałt przestał spawiać mi przyjemność?. Cisza spokój środek nocy. Idalny czas na słodką chwile uniesiania. Leżę nagi, rozpoczynam swój normalny rytuał. Niby wydaje się nabrzmiały, ane nie jestem zadowolony z efektu, decyduje sią na dodatkowe bodzce vizualne, pornos pierwszy z brzegu. Czterech rozgrzanych samców zaspokaja niewyrzytą brunetkę, ładne ujęcia podwójnej penetracji, chłopcy nie są specjalnie delikatni, ale to jest to czego oczekuje ona. Chłopaki koncentrują sie na tej właściwej, ale druga dziurka czuje sie porzucona, nic nie szkodzi od czego są wibratory . Jest lepiej, ale mimo to kończe ze świadomiścią, że to nie to co zwykle.

Zrywam się rano przed wszystkimi, nie patyczkuje sie, nie szukam nastrojów, wykorzystując poranny wzwód ide na całość... nic z tego po piętnastu minutach ręka odmawia posłuszeństwa. Czuje się zdołowany, idę wziąc prysznic, nawet nie mam chęci ponowić próbę.

Brak komentarzy: